W sobotę z samego rana, udałam się na łowy do mojego ulubionego sklepu. Obkupiłam się okropnie. Masę materiałów, różnej maści wyszperałam.
W sam raz na sukienki dla mojej Mirelli.
Niestety tak się nakręciłam, że szyłam prawie do niedzieli popołudnia. Wiele tego może nie uszyłam. Ale dopiero się uczę, szyć na takie małe ciałko.
Zdjęcia już zrobiłam, tylko czekają na obróbkę, a niektóre muszę powtórzyć, bo światło słabe.
Jednak nie mogłam się oprzeć, żeby czegoś już nie wrzucić.
Taka mała zajawka:
![]() |
Ulubione nowe sukienki Mirelli. |
![]() |
Ciuchów stos :) |
A, i jeszcze komódkę pomalowałam i okleiłam, ale jeszcze nie jest wykończona ;)
Już nie mogę się doczekać urlopu (jeszcze 3 tygodnie :). Mam nadzieję, wtedy wszystko powykańczać i szyć, szyć, szyć... A potem nad morze:D